Czarownice z Salem Falls
Tytuł : Czarownice z Sallem FallsAutor : Jodi Picoult
Ocena : 8/10
Recenzja : Jack St. Bridge, były nauczyciel historii i trener żeńskiej drużyny piłki nożnej po wyjściu z więznia za rzekomy gwałt na swojej uczennicy - Catherine. Teraz całkowicie zrywa ze swoim dawnym życiem i przenosi się do Salem Falls. Gdzie nikt go nie zna i jak mu się zdaje nikt się nie dowie o jego nieprzyjemnej przeszłości. Zatrudnia się tam jak pomywacz w restauracji Addie Peabody. Jest to kobieta po nie małych przejściach - siedem lat temu zmarła jej córka Chloe, w wieku dziesięciu lat. Addie nie potrafi się z tym pogodzić i udaje, że córka nadal pląta jej się pod nogami, przeszkadza. Codziennie zostawia dla niej na stole przygotowane jedzenie. Między nią a lękliwym Jackiem z czasem rodzi się miłość. Niestety, szyki postanawia im popsuć czwórka nastolatek bawiących sie w czarownice. Uznają, że przystojny, skromny trzydziestolatek to idealny mężczyna dla nich. A potem, przez wszystko sypie się po kolei. Jack ląduje w więzieniu, ale teraz postanawia walczyć z wymiarem sprawiedliwości oraz z uprzedzeniami.
Duże conieco ode mnie : Mieszkam w małej wsi, a i do miasta z prawdziwego zdażenia mam ok. 40 kilometrów. Muszę się zadowolić bibliotekami w większych wsiach albo mniejszych miastach. Kupowanie książek nie wchodzi w grę, bo mama twierdzi, że prędzej czy później ( z naciskiem na później ) książka pojawi się w którejś bibliotece. Także, żeby zdobyć jakąś nową książkę Jodi, musiałam się trochę naczekać. Byłam już gotowa czytać od nowa wszystkie jej książki, które miałam pod ręką. Ta spadła mi z nieba. Kocham książki pani Picoult. Większość osób odrzuca wątek prawny w jej książkach - owszem czasem może znużyć to całe prawnicze gadanie. Ale nie mnie. Jodi Picolut wprawnie wplata w każdą (którą przeczytałam ) opowieść wątek miłosny, rodzicielski i prawny. Za każdym razem niesie jakieś przesłanie. Tym razem są to uprzedzenia. Zawsze pokazuje nam przestepców od tej drugiej strony, prywatnej. I robi to w sposób tak ujmujący, że mimo wszystko zawsze stoję po stronie przestępcy.
Mimo, że książka mnie poruszyła nie dam jej za żadne skarby maksymalnej ilości punktów. Czytałam o wiele lepsze książki Jodi. Denerwował mnie wątek nastolatek-czarownic, wiem że jest potrzebny do rozwikłania całej zagadki, ale... nic nie mogę poradzić na to, że mi nie odpowiadał! Rozczarowała mnie też uległość przyjaciółek wobec Gillian. Jednak najbardziej zawiódł mnie koniec książki. Oczywiście, po części się domyślałam jak to wszytsko się zakończy, ale myślałam, że wszytsko lepiej się rozwinie. Chociaż z drugiej strony, też dobrze, że w procesie nie zostało ujawione wszystko - takie jest życie. Jednak, żeby przy takich informacjach został wydany taki wyrok?! I to w tak krótkim czasie?! Jestem w szoku.
Wybaczcie, takie rozwinięcie. Ale nie mogłabym sobie odmówić opisania takiej książki. W końcu Jodi Picoult to moja ulubiona autorka! A przez tą książkę, zaniedbałam święta. Całą Wigilię i pierwsze święto spędziłam z nosem w książce. ;) Uzależnienie, ot co.
Kropka.
Dziękuję za komentarze. Każdy z nich jest dla mnie bardzo ważny i motywuje mnie do dalszej pracy. ;)