#1 Spójrz inaczej - Kraina lodu

22:08 8 Comments A+ a-




Ruszam z nowym cyklem na blogu, raz w miesiącu chcę Wam przedstawić film, który coś we mnie poruszył, dał do myślenia. Nie chcę opowiadać o każdym filmie jaki obejrzałam, jak to z książkami, chcę tu pisać tylko o czymś, o czym koniecznie chcę się z Wami podzielić. ;)


Gatunek : Animacja, Familijny, Przygodowy
Produkcja : USA


Zacznę trochę nietypowo, bo zamiast filmu chcę Wam opowiedzieć o bajce. Większość bajek Disney'a ma głębokie przesłanie, kształtuje charakter dziecka, bawi i uczy. Coraz częściej jednak miałam wrażenie, że staczają się na łeb, na szyję. Bez przesłania, stawiając wyłącznie na zabawę, z czasem nawet wydawało mi się, że żarty są bardziej kierowane do dorosłych niż dzieci. Owszem, bawiły mnie, ale to już nie było to... Bo nie wyobrażam sobie postawienia na równym miejscu "Króla Lwa" i "Zaplątanych". Nie sądziłam, że jeszcze kiedyś powrócą do tego co było. A jednak. 
Po usłyszeniu soundtracku z tego filmu, postanowiłam razem z moją sześcioletnią siostrą wybrać się do kina. Ona pokochała polską wersję, ja obie, chociaż bardziej skłaniałam się do tej angielskiej. Nie pierwszy raz wybierałam film na podstawie muzyki i znów się nie zawiodłam.

Elsa ma magiczną moc. Przez przykre wydarzenia z dzieciństwa musi ukrywać ją przed całym światem. Rodzice izolują ją od reszty królestwa i rodziny. Jednak, gdy umierają w katastrofie Elsa musi w końcu wyjść ze swojego pokoju i stawić czoła życiu, objąć władzę w państwie i spróbować zapanować nad swoją mocą. Jej młodsza siostra Anna, jest bardzo podekscytowana dniem koronacji, bo po raz pierwszy bramy pałacu zostaną otwarte, w końcu spędzi trochę czasu z siostrą i ma nadzieję, że na balu pozna wybranka swojego serca. Po nieoczekiwanych wydarzeniach na balu, Elsa ucieka z zamku. Nieświadoma zsyła na królestwo Arendelle wieczną zimę. Anna odpowiedzialna za królestwo wyrusza na poszukiwania siostry.



"Królestwo samotnej duszy,
a królową jestem ja.
Posępny wiatr na strunach burzy w sercu gra.
Choć opieram się, to się na nic zda..."





To jest zdecydowanie bajka z przesłaniem. To bajka o wewnętrznej sile każdego z nas, przezwyciężaniu swoich kompleksów, spełnianiu marzeń, o miłości i rodzinie. Bawi w niejednym momencie, szczególnie komiczna postać Olafa. Film też porusza serce, pobudza niespokojne myśli. Otwiera oczy na istotne sprawy. Mam wrażenie, że to jak go odbierzemy zależy wyłącznie od nas i naszego nastawienia. Może nas rozbawić do łez, a może też wzruszyć do łez.  Albo nie sprawić nic... ale nie wyobrażam sobie tego. Bajkę doceniam nie tylko ja, ale również całe grono fachowców, którzy aż dwanaście razy ją nagrodzili, między innymi zdobyła dwa Oscary i Złoty Glob. A Wy oglądałyście? Jak wrażenia?





















Neuland

20:06 13 Comments A+ a-


Tytuł : Neuland


Autor : Eshkol Nevo


Liczba stron : 619


Cena z okładki : 49,90



Wydawnictwo : Muza


Ocena : 6/6


Nie zliczę ile razy spotkałam się z niechęcią do długich książek. Jak często słyszałam, że "takie książki mnie przerażają", "są za długie", "nie dam rady", "pewnie nudna"? Przyznam, że i ja nierzadko z premedytacją omijałam w bibliotece grubsze książki. Nie wiem jak zmienić nasze przekonania. Co zrobić, żebyśmy chętniej sięgali po opasłe książki? Wyobraźmy sobie, że przenosimy się w czasie, do debiutu Jodi Picoult, Stephena Kinga czy też Joanne Rowling. Do księgarń trafiła pierwsza książka któregoś z nich, która jest nieco zbyt nieśmiało promowana. Przechodzimy pospiesznie w księgarni obok tej książki, bo jest dla nas za gruba... Nie pozwoliliśmy się wybić prawdziwemu talentowi. A jeśli i teraz mijamy książki autorów w których drzemie niesamowity potencjał?  Właśnie. Byłam w szoku, gdy zobaczyłam na lubimyczytac.pl jak mało osób czytało "Neuland". Wiem, że to trochę przekłamany obraz, ale mimo wszystko... Szkoda. Musicie wiedzieć, że to książka naprawdę warta uwagi.


Dori jest nauczycielem historii, ma żonę z którą już nie łączy go to, co kiedyś i aspołecznego syna, którego kocha całym sercem. Naszemu bohaterowi jest ciężko po śmierci matki, z którą rozumiał się bez słów. Jego ojca jednak, całego zżera tęsknota za nią. By ulżyć w swojej duszy rusza do Ameryki Południowej i nagle, w pewnym momencie swojej podróży urywa kontakt z rodziną. A Dori, jako syn, ma za zadanie go odnaleźć.
W tym samym czasie Inbar odwiedza swoją matkę w Niemczech, próbują odnowić, polepszyć swoje kontakty. Jednak po spotkaniu z mamą, nadal czuje, że uciska ją przeszłość. Czekając na samolot do Izraela, pod wpływem impulsu zakrapianego "delikatnie" alkoholem przebukowała bilet zmieniając kierunek lotu na Amerykę Południową. Tam spotyka Doriego.

Od tego czasu ich historie splatają się w warkocz kolejnych wydarzeń.


Neuland jest powieścią o miłości, ale nieszablonową. Nie ma tam porywów namiętności, z rzadka trafia się jakiś pocałunek, a mimo to... jest pełna czułości. Przeplata się tu miłość, czułość partnerska i rodzinna, z takimi też zawodami i wyrzutami. Czytelnik wyczuwa też bolejącą stratę, wewnętrzną samotność i niezrozumienie każdego z bohaterów. Wszystko jest opowiadane w idealny, nienachalny sposób. Czytelnika ciągnie do tej historii, bo znajdziemy tam wartką akcję z miłym akcentem opisu przeżyć wewnętrznych. Czytając "Neuland" dowiadujemy się również dużo o Izraelu, wojnie, kibucach, roli Polski w historii Izraelitów. To wartościowa książka.










PS: Wesołych świąt, łaski Boskiej i spełnienia marzeń. ;)



#3 Dyskuje blogowe Book/ebook/audiobook

21:15 9 Comments A+ a-

Do niedawna obcowanie z literaturą kojarzyło się tylko i wyłącznie z książką - kolorową okładką, szelestem stron i niepowtarzalnym zapachem. Teraz natomiast można zauważyć znaczne ułatwianie czytania dla czytelników bardziej "zalatanych" lub tych lubiących gadżety. 


Czytnik ebook jest dla mnie czymś zupełnie niedostępnym. Miałam go w ręku raz, (przy okazji spotkania z moją ciocią) ale nigdy nie miałam okazji z niego korzystać. Wywołał u mnie masę pozytywnych emocji - był elegancki, ładny, lekki, dostosowany, praktyczny ale... na pewno bym go nie kupiła. Mimo wielu oczywistych zalet ma też niestety ogromne wady. Po pierwsze nigdy w życiu elektronika nie zastąpi mi książki. Dotyku kartki, zapachu, możliwości poczucia i zobaczenia jak wiele stron już za mną, a ile przede mną. Drugą, bardzo ważną dla takich sknerusów jak ja, wadą jest dostępność ebooków. W bibliotekach nie ma ich tak wiele jak bym chciała, a w tych z których ja korzystam właściwie wcale. Książek nie kupuję nigdy, albo raz na kilka lat. Szkoda mi pieniędzy, skoro mam możliwość czytania bez wydatków. Więc korzystanie z czytnika byłoby dla mnie zbyt kosztowne. 


Z audiobookiem miałam do czynienia w dzieciństwie, kiedy to słuchałam kilku kaset Kubusia Puchatka, opowieści o Janku i Marianku, Lisku Chytrusku, Bazyliszku i Królewnie Śnieżce opowiadanej cudownym głosem Cezara Pazury. Kochałam te bajki opowiadane magicznymi głosami z piękną muzyką, która ożywiała całą historię. Muzyka potrafiła w znacznym stopniu umilić słuchanie, na przykład kiedy musiałam przetrwać przez lekturę "W pustyni i w puszczy". Gdy słuchałam audiobooka z rytmicznymi uderzeniami w bęben lektura naprawdę mi się spodobała. Teraz audiobooków już nie słucham, nie mam żadnych z takich, które by mnie zainteresowały. Nie sądzę, że miałabym nawet na nie ochotę. Obawiam się, że teraz podczas słuchania nie wiedziałabym co ze sobą zrobić. Kręciłabym się, chciała czymś zająć ręce, wzrok, wszystko. Mimo to, już
szybciej bym się skłaniała do aubiobooków niż ebooków. Chętnie zapoznałabym się np. z jakimiś podczas długiej jazdy - to dobre rozwiązanie, kiedy oczy Ci się szybko męczą, a pojazdem telepie na wszystkie strony i nie możesz czytać albo prowadzisz.


U mnie wciąż bezkonkurencyjnie wygrywa książka, a u Was?



Źródła zdjęć :
http://abcinwestowania.wordpress.com/2011/03/15/audiobooki-inwestycyjne/
http://blogiceo.nq.pl/szkolazplusem/2013/03/05/e-book-fnin-i-cos-jeszcze/

Obsługiwane przez usługę Blogger.

Szukaj na tym blogu