Mademoiselle Chanel, C.W. Gortner
Są osoby, które po prostu się kojarzy, zna. I podziwia. Mimo wszystko, wbrew wszystkiemu. Coco Chanel należy do tych osób, chociażby dlatego, że z niczego stworzyła sobie wszystko. Dziś na pewno przyznano by jej statuetkę kobiety sukcesu. Wtedy wystarczył podziw i szacunek.
Bałam się tej książki, trochę bardziej niż bardzo. Wyobraź sobie, że umierasz, a ktoś spisuje Twoje myśli nigdy z Tobą nie rozmawiając. Pisze książkę o Tobie posługując się Twoimi słowami. Jeśli już rozumiesz o co mi chodzi to jesteś w stanie w pełni zrozumieć mój strach. Gortner mocno ryzykował i mógł się spodziewać sporego linczu na swoją osobę. Mimo to, ta decyzja tylko mu pomogła. Dzięki temu książka nie jest zbiorem suchych treści, a odnosi się wrażenie, że są to rzeczywiste myśli Chanel. Jednocześnie nie naruszył granicy dobrego smaku i wszystko opisał z dużym wyczuciem. Nawet najbardziej intymne sprawy.
Christian Gortner starał się trzymać jak najbliżej prawdy. Historia Chanel obrosła bowiem w legendy i plotki, od czego on starał się tę książkę z całych sił odciąć. Nie snuł domysłów i nie koloryzował. Można tu poznać prawdziwą Coco, naprostować wszelkie zdobyte wcześniej o niej informacje i poznać kawałek bardzo ciekawej historii. Książką, oczywiście, powinny przede wszystkim zainteresować się osoby dla których Chanel jest wzorem. Poleciłabym ją jednak każdemu - ludziom, którzy kompletnie nie interesują się modą, jak na przykład ja. Nie wiem nic o panujących trendach, nie potrafię wymienić najlepszych współczesnych projektantów ani modelek, a mimo to "Mademoiselle Chanel" była dla mnie pasjonującą książką, bo to po prostu dobra opowieść o fascynującej kobiecie. Gortner, który początkowo wiązał swoją przyszłość z modą ma niesamowitą zdolność obrazowania. Wszystkie historie i obrazy z łatwością byłam w stanie przywołać sobie przed oczyma.
Sama Chanel w książce nie została w żaden sposób wyidealizowana. Widać jej niezliczone, zarówno wady, jak i zalety. Jak sama mówiła "Moje życie mi nie nie odpowiadało, więc sama je sobie stworzyłam". Wszystko czego dokonała nie było oparte na jakichkolwiek możliwościach. Zwyczajnie ich nie miała. Historia z modą zaczęła się od sierocińca w którym się wychowywała. Tam nauczyła się szyć i zaczęła sprzedawać swoje filcowe kapelusze. Realizowała siebie i swoje pomysły. Odnajdywała się w każdej sytuacji, umiała słuchać ludzi i wykorzystywać kontakty. Chciała wszystko zawdzięczać tylko sobie - kiedy tylko mogła regulowała wszystkie długi. Ważnym aspektem w jej życiu byli mężczyźni - zdarzało się, że łączyła ich raczej transakcja wymienna niż prawdziwy związek, ale były też uczucia, które rozpalały jej dusze najgorętszym ogniem, który ranił... Była samotna, chociaż ona tego tak nie odczuwała. Wracała do pustego domu, ale nie rozpaczała, bo jej praca była jej spełnieniem. Lubiła to co robi i wszystko temu podporządkowała. Miała ambicje, wysokie cele i je spełniała. Dziś można by ją nazwać pracoholiczką. Dziś cała jej sława nabrałaby zupełnie innego określenia. Można brać jej osobę za wzór, ale też za przestrogę. Sukces ma zawsze ciemne strony, dążąc do niego należy być tego świadomym.
Za możliwość przeczytania książki dziękuję wydawnictwu Między Słowami.
Zdjęcie pochodzi ze strony kobieta.onet.pl
Za możliwość przeczytania książki dziękuję wydawnictwu Między Słowami.
Zdjęcie pochodzi ze strony kobieta.onet.pl
Dziękuję za komentarze. Każdy z nich jest dla mnie bardzo ważny i motywuje mnie do dalszej pracy. ;)