Nie oddam szczęścia walkowerem, Agnieszka Jeż i Paulina Płatkowska
Kobiety po trzydziestce mają nieszczęśliwe związki. O ile je mają. To taka magiczna sprawa. Budzisz się pewnego dnia z wytatuowaną na czole krągłą trzydziestką, obracasz się na drugi bok i masz dwa wyjścia : albo widzisz faceta którego nie jesteś w stanie dotknąć nawet kijem, albo widzisz wolną przestrzeń. W każdym razie o szczęście musisz walczyć. Chyba, że oddasz je walkowerem.
Jest Magda i jest Jagoda.
Magda to zdradzona, rozwiedziona matka katoliczka. W zawrotnym tempie zakochuje się w żonatym mężczyźnie i targają nią szalone wątpliwości czy to tak wypada, czy można... Ona? Tak szybko? Z nim? Coś tu się gryzie...
Jagoda jest tak załamana swoim związkiem, że przy pierwszym uniesieniu postanawia obdarzyć pocałunkiem jednego z kolegów i zauważyć w nim miłość swojego życia. Z czasem dochodzi do wniosku, że ciągnęło ją do niego już dawno temu, ale nie dopuszczała do siebie takiej myśli. Jej wątpliwości są chyba nieco większe... Zdradzać męża bez próby wskrzeszenia iskierki dawnej miłości?
Dziewczyny spotykają się w jakimś niszowym lumpeksie w którym czują się wyzwolone niczym łanie na łące. Nie miały ze sobą kontaktu od kilku dobrych lat, jednakże łączyła je kiedyś tak silna przyjaźń, że następnego dnia zwierzają się sobie mailowo ze zdrad, miłości, dzieci i paskudnej pracy. Na nowo połączyła je najwidoczniej niezwykle silna nić porozumienia. Obie szukają szczęścia i zamierzają o nie walczyć. Na każdym kroku zadają sobie jednak pytanie: gdzie są granice? Wiedzą, że nie wypada już im tyle co wolnym od związków i dzieci dwudziestolatkom, że mają za sobą doświadczenia, które do czegoś je zobowiązują. Przynajmniej do bycia odpowiedzialną za swoje czyny i ostrożną w ufaniu ludziom.
Chwilami odnosiłam wrażenie, że przyjacielsko dorzucały sobie wzajemnie oliwy do ognia. Bały się czy ich decyzje są prawidłowe, więc zapewniały drugą w jej przekonaniach. Skutek? Mniejsze wyrzuty sumienia. Przecież ona też nie jest święta. Łatwiej jest popełniać błędy i ryzykować, kiedy się wie, że druga osoba robi dokładnie to samo.
Książka została napisana przez dwie kobiety. Nigdzie nie jest to powiedziane, ale domyślam się, że każda z nich odgrywała rolę poszczególnej bohaterki. Jedną była Magda, a drugą Jagoda. Znakomity pomysł na przedstawienie całkowicie odmiennych charakterów. Niestety często obie kobiety mi się myliły, a dany zabieg wcale nie urozmaicił mi lektury. Maile zarówno Jagody, jak i Magdy były przepełnione wzniosłymi słowami - co swoją drogą sprawiało, że się uśmiechałam z rozmarzeniem. Dłuższa forma wypowiedzi zawsze daje możliwość większej ekspresji, zamienienia swoich myśli w słowa i pokierowania ich do odpowiedniej osoby. W dobie dzisiejszego krótkiego i szybkiego przekazu informacji, listy i maile to gatunek na wymarciu. A ja nad tym głęboko ubolewam.
Problemy bohaterek są o tyle bliskie czytelnikowi, że sprowadzają się do prostego pytania o prawidłowość podjętych decyzji i o to co im wypada, a co nie. Czy mogą walczyć o swoje szczęście kosztem innych? Łatwiej krzywdzi się bliskich czy obcych?
Bohaterki czasami mnie irytowały, ale to można odebrać niejako za plus książki. To znaczy, że ich zachowania pobudzały moje emocje i mogłam zmierzyć się ze moim wewnętrznym Ja i tym co w moim mniemaniu jest dobre, a co nie. Można też to odebrać za zwykłą irytację i nie drążyć tematu.
Książkę wrzuciłabym do worka razem z innymi typowymi polskimi romansidłami, wyróżnia się jedynie niekonwencjonalnym sposobem napisania. Autorki dobrze wiedziały do kogo chcą trafić i co chcą sprzedać, obie pracują w branży wydawniczej, więc są doskonale świadome tego co Polki lubią czytać. Ja od jakiegoś czasu utwierdzam się w przekonaniu, że nie jestem statystyczną Polką i to jest jakieś usprawiedliwienie na to, że książka mi się zwyczajnie nie spodobała.
Dziękuję za komentarze. Każdy z nich jest dla mnie bardzo ważny i motywuje mnie do dalszej pracy. ;)