O mnie
Trudno mi się pisze o sobie. Nie ze względu na to, że nie wiem co pisać - nie jestem przesadnie skromna ani zamknięta w sobie. Wiem co mogłabym napisać, ale zwyczajnie wierzę, że opisanie człowieka w kilku zdaniach jest niemożliwe. Za każdą twarzą kryje się niezliczona ilość słów, jakaś niekończąca się opowieść, która go wykreowała.Mogłabym ograniczyć się do kilku podstawowych informacji, by nie mówić zbyt wiele i zachować tą swoją prywatność, o którą podobno trzeba dziś dbać z całych sił. Jestem Ola, mam 18 lat i jestem licealistką z Bydgoszczy. Co Wam to powie? Równie dobrze mogę nie mówić nic, bo taką wiedzę można było wysnuć już jakiś czas temu. Jestem zobowiązana opowiedzieć o sobie nieco więcej.
Zawsze chciałam pisać i gdzieś tego w swoim życiu szukałam. Zaczynałam od nieudolnych wierszyków dla taty, dopiero potem przyszedł czas na książkę o psie Pimpku z ponadprzeciętnie wysokim ilorazem inteligencji. W międzyczasie przez kilka dobrych lat pisałam listy z koleżankami z wakacji. Od podstawówki do dziś towarzyszy mi pamiętnik. Teraz już trzeci. Z czasem zaczęłam też zamykać swoje chaotyczne myśli i pomysły w kołowych zeszytach.
Dopiero później zaczęłam myśleć poważniej o pisaniu - ukończyłam Warsztaty Dziennikarskie, zaczęłam brać udział w konkursach i w końcu wybrałam też liceum o profilu humanistycznym. Co związało się z poważną decyzją przeprowadzki z Małej Wsi do Dużego Miasta.
Ma to swoje minusy, ale uznaję tę decyzję za - dotychczas - najlepszą w swoim życiu. Duże Miasto daje perspektywy, których w swojej miejscowości nie miałabym co szukać.
Jestem domatorką. Wychodzę z domu, gdy muszę. Nie chadzam na spacery, chociaż gdy byłam mała robiłam to dość często. Zazwyczaj siedzę na łóżku zanurzam się w blogsferze, książkach, filmach lub "Przyjaciołach". A przynajmniej było tak rok temu. Teraz głównie się uczę. Lubię ciepło, a wyjście na dwór wiąże się z chłodem. Podobnie zachowuję się w relacjach międzyludzkich. Trzymam się ciepła i panikuję, gdy zbliża się chłód. Unikam kłótni i nieporozumień. Ufam i mam nadzieję - to jest zgubne. Tak mówią, ale mi w gruncie rzeczy, wcale nie jest z tym źle. Patrzę na ludzi jak na Kaya z "Królowej Śniegu". Wierzę, że ludzie nie są źli sami z siebie. To nie jest ich celem. Kierują nimi jakieś dziwne intencje, które jedynie prowadzą do złych rzeczy. Mój Mateusz mówi, że zwyczajnie tłumaczę ludzi z najgorszych zachowań. Być może, ale po prostu chcę wierzyć, że to wszystko dzieje się przez omyłkowe skucie lodem przez życie. To nie ich wybór, to odłamki w ich sercu. Ufam też, że to miłość rozpuszcza lód, że każdy uśmiech pomaga, że bezinteresowność, brak egoizmu, dobre intencje i trochę zrozumienia ratują ludzkość.
Dziękuję za komentarze. Każdy z nich jest dla mnie bardzo ważny i motywuje mnie do dalszej pracy. ;)