Noce w Rodanthe
Tytuł : Noce w Rodanthe
Autor : Nicholas Sparks
Wydawnictwo : Słówko i Albatros
Liczba stron : 208
Cena rynkowa : 28, 99 zł
Ocena : 6-/6
Przyznaję się, że do nie dawna nie miałam pojęcia kim jest Nicholas Sparks. Z jego twórczością spotkałam się dopiero nie dawno, na tym blogu. Zauważyłam, że porównują jego książki ( pod względem popularności ) do książek mojej ulubionej autorki. Postanowiłam więc, czym prędzej dostać w moje łapska jego książkę. Tak sie złożyło, że w najbliższej bibliotece było "Noce w Rodanthe" i w nie długim czasie zaczęłam czytać.
"Kocham Cię za to ,co już wspólnie przeżyliśmy, a także kocham Cię w oczekiwaniu na to, co się wydarzy. Nie mogło mnie spotkać w życiu nic lepszego od poznania Ciebie..."
Książka opowiada o wielkim uczuciu dwojga ludzi po przejściach. Adrienne jest trzy lata po rozwodzie i nadal nie potrafi sobie z tym poradzić. Zapełnia swoje dni codzienną rutyną. Odgania wspomnienia, poświęca się dzieciom. Pewnego dnia, jej przyjaciółka prosi ją o popilnowanie Gospody przez tydzień. Zapewnia ją jednocześnie, że nie bedzie tam wielkiego ruchu. Adrienne spotyka się z tam z Paulem, który przewraca całe jej dotychczasowe życie do góry nogami. Wszystko co tam się wydarzyło zostaje osnute tajemnicą. Rodanthe staje się miejscem nie zwykle ważnym dla ich obojga, miejscem wspomnieć, tajemnic i przede wszystkim miejscem początku wielkiej miłości. Ale nie wszystko będzie tak jak by tego chcieli. Los lubi płatać figle i wystawiać na próbę.
„W miÅ‚oÅ›ci nigdy nie jest za późno na druga szansÄ™.”
Szło mi opornie. Nie mogłam się przekonać do niej i nie rozumiałam zachwycania się talentem autora. Wówczas określiłabym ją jako "przeciętniak". Oh! Jakże się myliłam! Myślę, że na moją ówczesną opinię wpłynęło również to, że czytałam ją z kilkudniowymi przerwami. Zależało mi wyłącznie na tym, żeby ją skończyć, przetrwać do końca i mieć to za sobą. Wtedy mogłabym mówić : "Nie lubię książek Sparksa i jest to uzasadnione ". Czytałam ją na lekcjach w miarę możliwości i na przerwach. Rzadziej w domu. Wczoraj, gdy mama odłączyła mi prąd ( zbliżała się burza ) usiadłam w łazience i zaczęłam czytać. I nie wyszłam stamtąd dopóki nie skończyłam książki. A łzy leciały mi po twarzy i nie mogłam ich powstrzymać. Musicie wiedzieć, że nie płakałam przy żadnej książce. Mogłam się wzruszyć, ale nie rozpłakać. A tutaj nie mogłam się powstrzymać. Drgałam i ryczałam bardzo głęboko poruszona. Nie doceniłam wcześniej potencjału Sparks'a. Myślę, że to co mnie najbardziej przyczyniło się mojego poruszenia to jest to, że nie potrafiłam przewidzieć jej zakończenia. Byłam tak zszokowana, że aż... no, nie potrafię tego opisać. Cudowna historia, cudowna.
Jestem pewna, że nie raz jeszcze sięgnę po jego książkę. Zastanawiam się tylko jaka to będzie. Czytaliście coś? Polecacie?
Ja, jak to ja, koniecznie musiałam obejrzeć filmową wersję. I po raz kolejny wygrywa książka! Być może dużo jest w tym mojej winy, bo na siłę doszukiwałam się różnic. Zaobserwowałam, na zupełnym początku, drastyczną zmianę w przedstwieniu całej historii. W filmie wszystko dzieje się w teraźniejszości, w książce natomiast była to opowieść. Poza tym inna więź łączyła Adrienne i jej męża. Ponadto przy książce wyraźnie można było odczuć tę 'iskrę' między lekarzem a nią podczas pierwszego spotkania, natomiast w filmie odniosłam wrażenie, że Paul próbował się jej pozbyć. Dopiero później, natychmiast zmieniło się jego zachowanie. Ogólnie rzecz biorąc w książce wszystko działo się szybko, ale nie miało się takiego wrażenia. Wszystko było z wyczuciem, przemyślane i w odpowiednim czasie. Nie dotyczy to niestety filmu. No i oczywista sprawa - bohaterowie. Chociaż zazwyczaj w filmach aktorzy są źle dobrani do swoich bohaterów pod względem wyglądu, to akurat tym razem reżyser spisał się idealnie. Wiadomo... zawsze kilka wątków jest lepiej lub gorzej przedstawionych niż w książce. Patrząc na całokształt - lepsza jest książka. To ona wywołała u mnie morze łez, film jedynie mnie trochę wzruszył.
Filmowa Gospoda w Rodanthe.
Brak czasu, brak czasu, brak czasu. Jest strasznie - nie przypominam sobie kiedy tak długo czytałam książkę, która ma ledwo ponad dwieście stron! Zawalają nauką - a to dopiero gimnazjum. Muszę się przyłożyć, żeby mieć pasek na świadectwie. Bardzo mi na tym zależy. Oczywiście weekendy też są napięte - w tym wypadku, jednak przyjemnymi sprawami. Zakupy, spotkania z chłopakiem, przyjaciółmi, znajomymi. Poza tym ostatnio najchętniej przesypiam całe dnie i czuję się totalnie zmęczona. Nie wiem, niby sypiam dobrze ( idę spać o 22:30 a wstaję o 5:35 ). Sport też uprawiam, stresów nie przeżywam. Macie jakiś pomysł, żeby to się ustabilizowało?
6 komentarze
Write komentarzeChociaż wielką fanką Sparksa nie jestem, mam w planach Noce w Rodanthe. :))
ReplyJestem bardzo ciekawa Twoich przeżyć po niej. ;))
ReplyZostałas nominowana do Liebster Wards :)
ReplyPs. Uwielbiam tą ksiązkę a znam ten ból gdy brakuje czasu :(
"Noce w Rodanthe" czytałam wiele lat temu, podczas pobytu w domku letniskowym, w pięknym lasie w Borach Tucholskich (książka była na "wyposażeniu"). Byłam nią oczarowana. Teraz Ty zachęciłaś mnie do ponownego sięgnięcia po nią i przypomnienia sobie tej wspaniałej, lecz wzruszającej historii.
ReplyCo do filmu - widziałam, popłakałam i czasem do niego wracam :-)
Pozdrawiam i zapraszam:
im-bookworm.blogspot.com
PS Dodaję do obserwowanych, z chęcią będę tu zaglądać :-)
witam! NominacjÄ™ CiÄ™ do Liebster Award :) zapraszam do mnie.
Replyczyli może nikomu nie podoba się na początku? :D
Replyprzeczytaj konieeeeecznie PamiÄ™tnik ♥
Dziękuję za komentarze. Każdy z nich jest dla mnie bardzo ważny i motywuje mnie do dalszej pracy. ;)