#4. Dyskusje blogowe - wywiad

15:02 3 Comments A+ a-

W poprzednim poście może zobaczyć recenzję świetnej książki polskiego autora. Mówię o "Zapachu miasta po burzy" Olgierda Świerzewskiego. Udało mi się przeprowadzić z nim wywiad. Cieszę się potrójnie, bo był to mój pierwszy poważny wywiad, poznałam lepiej książkę oraz jej autora i mogę się tym wszystkim podzielić z Wami! ;) Czytajcie, oceniajcie, komentujcie. ;)



Jako nastolatek wygrał Pan konkurs dramaturgiczny "Szukamy polskiego Szekspira" i usłyszał słowa pochwały od Tadeusza Różewicza, a mimo to w życiu obrał Pan zupełnie inny kurs, w żaden sposób nie związany z literaturą. Dopiero dużo później zdecydował się Pan na napisanie książki. Dlaczego?

Olgierd Świerzewski  : Ponieważ nie znałem życia. Potrzebowałem je zrozumieć, "przeżyć", doświadczyć wielu emocji, które stanowiłyby treść, tego czym mógłbym podzielić się z czytelnikiem.

Więc ceni Pan sobie precyzję. To duża zaleta. Gdy Pan zaczął pisać, robił Pan to z zamysłem publikacji czy pisał Pan dla siebie?

Publikacji. Bez wydawcy zapewne bym nie pisał. Bo jaki byłby cel?

Przez te lata, zanim Pan zaczął pisać "Zapach miasta po burzy" nie pisał Pan zupełnie nic?

Mm, napisałem kabaretową sztukę dla Teatru Montownia, "Po naszemu", napisałem pokaźny szkic kolejnej powieści, pisałem felietony o biznesie dla Wyborczej.

Myśl o wydaniu książki to był impuls, długo rozważana decyzja czy namowa kogoś bliskiego?

Raczej impuls, nagła myśl, że być może nadszedł czas, aby podzielić się z czytelnikami, kilkoma historiami. Pomysł na "Zapach…" powstał w 1986 i tak leżał wiele, wiele lat. Najpierw jako szkic filmu, miałem szczęście, ze sam Feliks Falk, go czytał i dał mi swoje uwagi. Historia była znacznie bardziej okrojona, nie było wielu postaci, które pojawiły się dopiero po latach

A więc książka dojrzewała razem z Panem. Czy wtrącał Pan do niej epizody, szczegóły, przygody ze swojego życia?

Oczywiście. Można wręcz powiedzieć, że ja - pisarz to Antonow, ja - prawnik to Romancew. Dlatego ta książka jest tak autentyczna. Jednak moim zadaniem, było nadać temu fabułę, osadzić w stworzonym przeze mnie świecie, jeśli nawet był to świat, który znamy z historii, zawsze podlegał on subiektywnej korekcie, aby był postrzegany przez bohaterów historii.

Mówił Pan, że "Zapach miasta po burzy" powstał początkowo jako szkic filmu. Chciałby Pan aby zekranizowano Pana książkę?

Tak. To może być bardzo fajna ekranizacja, pełna pasji. Oczywiście, reżyser musi znaleźć sposób na fragmenty szachowe, aby nie znudzić widza. Cały zamysł pisarski polegał między innymi na tym, aby malować obrazy w wyobraźni czytelnika. Kilkoma szkicami nakreślić miejsce, tło akcji, w dialogach budować napięcie. Ponoć, czytelnicy mówią, że podczas lektury widzą przed oczyma przesuwające się klatki taśmy filmowej.

Miejsce akcji Pana książki to Rosja. Bohaterowie są mocno przywiązani do swojej ojczyzny i jest to pięknie opisane. Czy był Pan kiedyś w Rosji, czy fascynacja nią wynika z czegoś innego?

Zacznę od końca. Budowanie przez pisarza postaci, ich osobowości, psychologicznej głębi oznacza zmierzenie się również z rzeczywistością, w której żyli, wydarzeniami, które na ich rozwój miały wpływ, z kulturą, która na nich oddziałuje i kształtuje ich język. Stąd w powieści kraj, miejsce skąd pochodzą, ma tak ważne znaczenie. A im lepiej się to napisze, tym mocniej to wydawałoby się "tło" dla historii zaczyna przebijać się na plan pierwszy. Czasem słyszę głosy: to powieść o Rosji. Nie powiedziałbym tak. To historia kilkorga ludzi, żyjących w ZSRR i Rosji. Byłem w Rosji wielokrotnie, moi dziadkowie urodzili się w Sankt Petersburgu, mam tam wielu przyjaciół i wiele emocjonalnych więzi i wspomnień. Wreszcie, ZSRR było Mekką dla szachistów, a dla dwóch najwybitniejszych, byłych mistrzów świata Anatolija Karpowa i Garry Kasparowa miałem przyjemność pracować i poznać blisko.

Jest Pan pisarzem, więc ma Pan bogatą wyobraźnię. Czy opowiadał Pan swoim dzieciom wymyślone przez siebie bajki na dobranoc?

Tak. I zapewne jedną lub dwie kiedyś zacytuje w kolejnych powieściach, jako drobne szkatułki. Kiedy moje córki były małe do jednej z nich, opowiadającej o chińskim rybaku, zrobiliśmy nawet kukiełki, aby pokazać historię na domowej "scenie".

Mam jedno pytanie, typowe dla molów książkowych - jaki jest Pana ulubiony pisarz?

Kocham kilku, a słowo "kocham" oznacza, coś więcej niż czytam i szanuje. To dla mnie również zaufanie dla ich zmysłu estetycznego, talentu, wyczucia dramaturgii. Tymi dramaturgami i pisarzami są przede wszystkim Szekspir, Czechow, Joyce i Marquez, . Ale obok nich Grass, Capote, Wilde, Proust, Dostojewski i Golden za jego "Wyznania Gejszy" czy Philip Roth.

W niesamowity sposób opisuje Pan uczucia, bohaterowie Pańskiej książki wysyłali listy do swoich ukochanych. Czy Pan również pisał/pisze takie listy do bliskich Panu osób?

Tak, bardzo lubię pisać i dostawać listy. Dziś zastąpiły je maile, ale nie zmienia to faktu, że korespondencja pozwala nam na budowanie więzi, przekazywanie emocji, które czasem w rozmowie po prostu ukrywamy. Pracując nad nową powieścią sporo koresponduje z osobami z wielu krajów, którzy pomagają mi w zbudowaniu tła dla akcji.

Czy uchyli Pan rąbka tajemnicy i powie Pan o czym będzie kolejna powieść?

Nowa powieść ma tytuł: "Dwanaście moich żon". Sama historia, będzie miała zupełnie inny charakter, ale pozostanie to samo pióro i charakter autora, więc ci, którzy polubili "Zapach" na pewno nie będą zawiedzeni.

Bardzo dziękuję za udzielenie mi wywiadu.

Zapach miasta po burzy

14:31 5 Comments A+ a-

Tytuł : Zapach miasta po burzy


Autor : Olgierd Świerzewski


Liczba stron : 731


Cena wydawnictwa : 34, 99


Wydawnictwo : Muza


Ocena : 5-/6



Jestem osobą, którą zawsze ma nadzieje, która potrafi dać drugą szansę, która wierzy, że z czegoś z czego nie zapowiada się nic dobrego, jednak coś ciekawego wyjdzie. Dlatego po pierwszych stronach książki poważnie zniechęcona czytałam dalej. I to była dobra decyzja.
Romancew i Oleg to szachiści. Są jak woda i ogień. Dwa odmienne charaktery z tą samą pasją, która sprawiła, że stali się odwiecznymi rywalami. Ciągła konkurencja i skrajne emocje, sprawiały, że oboje upadali, oboje też dumnie powstawali. Oprócz szachów połączyła, a raczej poróżniła ich również pewna kobieta. Historia tej trójki i ich przyjaciół porywa nas ulicami Moskwy, która przeżywa polityczną, znaczącą przemianę. Tłem dorastania bohaterów, podejmowania życiowych decyzji, obierania dróg jest rozpadający się Związek Radziecki, który nadaje wyrazistości i ciekawszego charakteru całej historii. Dodatkowo barwę słów podkreśla alkohol, który był nieodłącznym przyjacielem pojawiającym się przy każdym koleżeńskim, rodzinnym spotkaniu czy też samotnym topieniu smutków, dodawaniu sobie odwagi. Spodobało mi się to, że autor nie przedstawił żadnej postaci w stu procentach dobrej ani w stu procentach złej. Każda wada, każdy psychiczny upadek wydawał się jak najbardziej rzeczywisty i ludzki. Przygody bohaterów były tak pasjonujące i ciekawe, że czuję pewien niedosyt i trochę mnie zdziwiło to, że to już koniec. Potrzebowałam jeszcze kilku słów nakreślenia uczuć, zapewnia, że wszystko potoczy się według mojej myśli. Jednak na szczęście autor pozostawił pole do popisu dla naszej wyobraźni, dzięki czemu książka zapadnie mi głowie na dłużej. Duży plus dla autora za umiejętność przelewania uczuć na papier, z każdym słowem czułam ból duszy bohatera, jego radość, niepewność. Naprawdę niesamowita umiejętność.
Po pierwszych stronach książki byłam zupełnie zdezorientowana, szybko przechodziliśmy do kolejnego bohatera, z rosyjskim imieniem i nazwiskiem, co zupełnie mi nie pomogło w odnalezieniu się w książce i zapamiętaniu kto jest kim oraz jaką spełnia rolę. Z czasem jednak, kiedy się z wszystkim odnalazłam, książka wciągnęła mnie bez reszty.

"Jestem już tylko połową siebie, niebawem zredukuje mnie do ćwiartki, by w końcu zetrzeć w proch, myślała. Zniknę, stanę się żyjącą kukłą, która szukać będzie ucieczki dla swoich myśli i w czymkolwiek, we wszystkim, co tylko zagłuszy te natrętne, trujące myśli. "

Pozytywnie zaskoczyła mnie rozległa wiedza autora na różnorakie tematy. Opieranie książki, historii bohaterów o fakty bardzo ją urozmaiciło, nadało jej charakter intrygującej autentyczności. Dowiedziałam się dużo o historii Rosji, ale też różnych ciekawostek ze świata. Nawet szachy w pewien sposób mnie zaciekawiły. Sądziłam, że w szachach trzeba stawiać pionki tak, by zbić jak największą ilość pionków przeciwnika i to wszystko, nie ma na to żadnego sposobu, obrony, nie można nic zaplanować. Po prostu przesuwasz je po szachownicy. Zdziwiłam się, że w świecie szachów istnieje coś takiego jak obrona sycylijska, indyjska, caro-kann. Nie spodziewałam się, że mistrzowie w tej dyscyplinie mogą prowadzić tak luksusowe życie ani, że ta gra wywołuje tyle emocji. Olgierd Świerzewski przekazuje nam informacje z pierwszej ręki, bo sam doradzał byłym szachowym mistrzom świata podczas ich walki o zmiany w szachowym w świecie. Wiadomo również, że autor jako szesnastolatek wygrał konkurs dramaturgiczny "Szukamy polskiego Szekspira"  i Tadeusz Różewicz pochwalił go mówiąc, że jest "młodym Jamesem Joyce'm". Mimo tak pięknie zapowiadającego się, wczesnego debiutu autor nieoczekiwanie zmienił kierunek zainteresowań i zajął się prawem.

Szczególnym zaskoczeniem okazał się dla mnie list, który dostałam od... Olega Antonowa! Prosto z Rosji z moskiewskim stemplem i znaczkiem. Byłam w niebo wzięta i wdzięczna; czytałam list z zapartym tchem kilka razy. Zawsze marzyło mi się korespondowanie z kimś kto pisze tak żywo, pięknie oddaje wszystko co w nim siedzi, chce i potrafi pisać. Żałuję, że nie mogę odpisać na ten list, że tak naprawdę Oleg nie istnieje. 




Kochani! Już niedługo na rynek wychodzi książka pt. "Troje". Jeśli nie jesteście pewne czy chciałybyście ją przeczytać, albo wręcz przeciwnie nie możecie się doczekać premiery to zachęcam Was do skorzystania ze strony http://troje.net.pl/ . Korzystając z hasła : "CZARNYczwartek13" możecie pobrać jej fragment.



Obsługiwane przez usługę Blogger.

Szukaj na tym blogu