Spektrum. Leonidy, Nanna Foss

22:58 0 Comments A+ a-



Leonidy to pierwsza część serii ‘’Spektrum’’. Książka z pogranicza Young adult i science fiction, która już teraz może pochwalić się dużą ilością pozytywnych recenzji. Nastoletnia Emilia rysuje chłopaka ze swojego snu, który już następnego dnia zjawia się w jej szkole. Wkrótce po tym wokół niej zaczynają dziać się bardzo dziwne i niewytłumaczalne rzeczy. Za sprawą małego przedmiotu życie Emilii i jej przyjaciół ulega całkowitej zmianie.
Postacie to typowi nastolatkowie borykający się z problemami okresu dojrzewania, których spotkała niesamowita historia. Oczywiście jak przystało na Young adult styl tekstu jest prosty, tak aby był przystępny dla każdego. Wyjątkowo nie uważam tego za wadę, bo przecież o to tutaj chodzi. Lektura ma być i jest lekka, szybka i przyjemna. To co ją wyróżnia to otoczka science fiction, która ożywia fabułę, ciekawi i intryguje. 
Pierwszy aspekt książki, który mnie zainteresował był dość banalny, była to mianowicie okładka. Myślę, że warto jednak o niej wspomnieć, bo może się ona złożyć na sukces Nanny Foss. W końcu zawsze ciągnie nas do ładnych rzeczy. Przyznam szczerze, że przekonana doświadczeniem nie spodziewałam się po "Leonidach’’ zbyt wiele i sądziłam, że będzie to kolejna płaska historia w ładnej oprawie. Jakie więc było moje zaskoczenie, kiedy wciągnęłam się w fabułę książki i pochłaniałam po 100 stron jednego dnia. Okazało się, że autorka dobrze przemyślała akcję i sprawnie manipulowała jej przebiegiem, aby jak najbardziej skupić uwagę czytelnika. Nie ma obawy, że odbiorca zacznie się nudzić przy tej lekturze - nudzić się, czytając tę książkę, zwyczajnie się nie da. Powodem jest tutaj jej dynamiczność  i ilość nowych informacji, które wraz z bohaterami poznajemy w każdym rozdziale. 
Ale żeby nie było tak kolorowo mam również kilka uwag do autorki.  Mianowicie mam pewien zarzut w stronę tłumaczki tekstu, którą jest Bogusława Sochańska. Pozostawiła ona w treści zbyt wiele angielskich zwrotów. Można je odnaleźć w połowie dialogów, co wywołuje efekt nienaturalności i wytrąca czytelnika ze skupienia. Rozumiem, że była to próba stylizacji tekstu na język nastolatków oraz, że ma to pewne podstawy w historii bohaterów, ale ich ilość jest  dość przytłaczająca. Kolejnym moim małym zarzutem w stronę książki jest to, że momentami pojawiało się też trochę niepotrzebnego rozwodzenia się nad mało istotnymi sprawami, co w połączeniu z wolnym wprowadzeniem czytelnika do książki, dało skutek w postaci tak opasłego tomu.  Ale poza tym piątka z plusem!
Pierwsza część "Spektrum" pozostawia w czytelniku wiele pytań bez odpowiedzi, więc jestem przekonana, że kolejna część również będzie wielkim wydawniczym hitem.
Obsługiwane przez usługę Blogger.

Szukaj na tym blogu