Gwiazd naszych wina

14:03 14 Comments A+ a-

 Tytuł : Gwiazd naszych wina


Autor : John Green


Liczba stron : 6312


Cena z okładki : 34,90


Wydawnictwo : Bukowy Las


Ocena : 5/6





Są książki, o których jest lub było głośno, a ja nadal ich nie przeczytałam. Wstyd mi. Do niedawna do tej grupy książek należała również "Gwiazd naszych wina". Tysiące dziewcząt wylewało łzy nad losem bohaterów i zachwycało się metaforami Gusa, a ja wciąż próbowałam gdzieś dorwać tę książkę. Udało się, dostała się w moje ręce i mogę w końcu podzielić się z Wami moją opinią.
Autor przedstawił najpiękniejsze dni z życia umierającej dziewczyny - Hazel Grace. To, co sprawia, że ta książka jest wyjątkowa i zasługuje na uwagę, jest to, że John Green ukazał tę historię inaczej niż jest zazwyczaj przedstawiane życie osób chorych na raka. Nie kierował myśli czytelnika na całe zło i niesprawiedliwość świata, na ból, smutek i żal. Przedstawił historię Hazel Grace w możliwie najbardziej przyjemny, ciepły i zabawny sposób. Wykreował wspaniałych bohaterów - inteligentnych, wrażliwych nastolatków z niesamowitą dozą humoru w każdej kieszeni i dystansem do siebie. Potrafili  żartować z siebie, własnych niedoskonałości i swojego losu w najbardziej naturalny i zabawny sposób, jaki przyszło mi kiedykolwiek spotkać. 


Wydawało się, że to było całe wieki temu, jakbyśmy przeżyli krótką, ale mimo to nieskończoną wieczność. Niektóre wieczności są większe niż inne.


Hazel podczas jednego ze spotkań grupy wsparcia, na którą została zmuszona uczęszczać, poznaje Augustusa. Ta znajomość zmienia jej życie o 180 stopni. Przestaje traktować się jak umierającą dziewczynę, martwiącą rodziców i odbierającą im życie prywatne. Zaczyna patrzeć na świat jak prawdziwa nastolatka - buntuje się, wychodzi z domu i wygłupia ze znajomymi. W jej życie wkrada się również pierwsza miłość i związane z nią wybory, z tymże jej wybory są trudniejsze niż wybory większości dziewczyn w jej wieku. Jednak to te trudności sprawiają, że bardziej docenia wszystko co ją spotyka.
Cała historia jest niewątpliwie piękna i warta przeczytania, ale czy spodobała mi się równie mocno jak większości czytelników? Być może przeczytałam tak dużo pochlebnych recenzji o niej i słyszałam już tyle entuzjastycznych reakcji, że oczekiwałam czegoś naprawdę wielkiego, co rzuci mnie na kolana i odbierze mi mowę. Nic takiego się nie stało. Byłam zadowolona z miłej lektury, ale liczyłam na więcej. Chciałam rzewnie płakać nad jej zakończeniem, a pomyślałam o niej jedynie nieco dłużej niż o większości książek i westchnęłam z żalem : "och, co za smutna historia". Czuję się tak jakbym nie miała uczuć w porównaniu do wszystkich... Nie zakochałam się również w Augustusie, co jest chyba wręcz karygodne. Owszem, był przesympatycznym chłopakiem, zabawnym i bezpośrednio wyrażającym swoje uczucia i opinie, a przy tym lubującym się w metaforach. Chwilami był ujmująco dziecinny, a czasami zachowywał się niesamowicie dojrzale. Był świetny jako bohater literacki i przyjaciel Izaaka i Hazel, jednak gdybym znała go osobiście, przypuszczam, że szaleńczo by mnie irytował. A raczej jego metafory, w szczególności ta z czynnikiem niosącym śmierć, któremu nigdy nie dał mocy. Wydawało mi się to zabawne, ale cała ta zabawność nie miała nic wspólnego ze szczerym, sympatycznym uśmiechem.



"Nie masz wpływu na to, że ktoś cię zrani na tym świecie, staruszku, ale masz coś do powiedzenia na temat tego, kim ta osoba będzie. Podoba mi się mój wybór."

W każdym razie książka nie szarpnęła mnie za serce, ale nie była zła. Mam zamiar przeczytać ją jeszcze raz, bo czuję, że wówczas zrozumiem i poczuję ją lepiej niż za pierwszym razem.
Póki co brak rzewnego płaczu przy zakończeniu, odbijam sobie piękną piosenką z ekranizacji, która sprawia, że przypominam sobie ujmujące momenty historii Hazel i Gusa, co choć trochę sprawia, że się wzruszam.


PS: Kochani, przepraszam, że coraz rzadziej tu wpadam, ale jestem w nowej szkole, poza tym mieszkam teraz w internacie i choruję na wieczny brak czasu... Strasznie mi przykro, ale na przeprosiny szykuję dla Was małą niespodziankę. ;)

Swobodna

15:19 4 Comments A+ a-


Tytuł : Swobodna


Autor : S.C. Stephens


Liczba stron : 622


Cena z okładki : 44, 99


Wydawnictwo : Akurat


Ocena : 4/6



Kiera i Kellan po burzliwym romansie , wzlotach i upadkach - w końcu są razem. Oboje, świadomi swoich wad, starają się dla siebie nawzajem, być choć trochę lepszymi ludźmi. Przysięgają nie popełniać więcej tych samych błędów. Kiera wierzy, że jest w stanie stworzyć cudowny związek z wrażliwym wokalistą, który zdobył jej serce. Jednak, kiedy Kellan wyrusza ze swoim zespołem w trasę koncertową, Kiera zaczyna wątpić w siłę ich wspólnych postanowień.

Po pierwszym tomie trylogii miałam mieszane uczucia. Szczególnie irytowała mnie główna bohaterka, która była niesamowicie bezmyślna. Obawiałam się, że to samo mnie spotka w drugiej części, jednak tym razem potrafiłam Kierę zrozumieć w większości sytuacji, wydaje mi się, że nieco wydoroślała i starała się panować nad swoimi emocjami. Okazało się też, że znalazła swoją pasję, rozwija się i staje się niezależna. Obawiałam się również o fabułę, myślałam, że będzie poplątana i przewidywalna. Co prawda potrafiłam wiele sytuacji przewidzieć, ale wydaje mi się, że wątki były tu ciekawsze i mniej banalne niż w "Bezmyślnej". Ciekawiło mnie to jak potoczą się losy Anny i Griffina - autorka mnie nie zawiodła, stworzyła dla nich bardzo ciekawy scenariusz. To oni byli dla mnie najlepszymi postaciami i właściwie tylko ich dalsze losy mnie ciekawią.
Styl pisania autorki niestety się nie zmienił, nad czym wciąż ubolewam, bo taka forma pisania najmniej mi odpowiada. Mam wrażenie, że przedstawia ona czytelnika jako osobę, której wystarczy pokazać ciekawą historię, bez zbędnego bawienia się w układanie tego w interesującą formę. Jednak to właśnie prosty styl autorki sprawia, że książkę czyta się bardzo szybko, z zapartym tchem. 
Tak jak w poprzednim tomie skupiliśmy się na szczerości i sile uczuć, tak w "Swobodnej" głównym tematem jest zaufanie. Bohaterowie walczą z własnymi słabościami i starają się nie zważać na to co podpowiada im złośliwy chochlik w głowie, budują zaufanie. Łączy ich silna miłość, ale jest bardzo burzliwa i przewrotna.
W porównaniu do części pierwszej, ta książka wypada lepiej. Wiem, że wiele osób czeka na kolejną część, jednak ja obawiam się, że fabuła może być bardzo naciągana i autorka nie będzie w stanie mnie zaskoczyć. Chociaż... kto wie?


Obsługiwane przez usługę Blogger.

Szukaj na tym blogu