Niepokorna, S.C. Stephens
Recenzja tej książki będzie dla mnie zdecydowanie trudna. Nie potrafię bez zastanowienia przykleić jej etykietkę "zła" lub "dobra". Nie potrafię dokładnie określić uczuć względem niej. Wiem natomiast, że sięgając po tę książkę, po lekturze dwóch poprzednich części trylogii, trochę się obawiałam. Wszystkie moje obawy się sprawdziły. Ale czy to źle?
Po nieoficjalnych zaślubinach w barze, na Kierę i Kellana spada ogrom kolejnych prób dla ich miłości. Pojawiają się niechciane osoby z przeszłości Kellana, rodzice Kiery nie potrafią zaakceptować jej wyboru, ale najwięcej trudności jest związanych z kwitnącą karierą Kellana. Jego zespół odnosi fenomenalny sukces, ale konsekwencje jakie z tego płyną, nie bardzo im odpowiadają. Muszą zmierzyć się z ludzką chciwością, podłymi kłamstwami. Zaczynają rozumieć, że świat rozrywki podporządkowywany jest jedynie zyskowi. Ich szlachetne cele, ideały proste zachowania giną gdzieś pomiędzy fałszem, a piskami fanek.
Kiera zdołała się schować przed błyskami fleszy, na tyle, by móc kibicować małżonkowi, być przy nim, a jednocześnie nie martwić się, że sława uderzy też w nią. Po cichu dba o własny sukces. Pisze książkę. Biografię. Spisuje całą iskrzącą historię jej i Kellana.
Teraz mogę Wam powiedzieć czego się obawiałam... Obawiałam się banalnej historii. I otrzymałam ją. Od początku do końca książka trąci banałem. Wymarzony związek, idealny facet, gorący seks, trzykrotne orgazmy, urocze happy endy... Strasznie mnie to irytowało, bo przypominało bardziej romantyczną historyjkę, wymyśloną na szybko przed snem niż dobrą książkę. Zastanawiałam się czy chociaż styl autorki nieco się zmienił. Niestety tu też nie czekała mnie miła niespodziana. Stephens pisze bardzo swobodnie - nie skupia się na obserwowaniu rzeczywistości, a na emocjach i szybkich, krótko wątkowych urozmaiceniach akcji. Zdania często są tworzone w oparciu o pewne utarte schematy : jęknęłam, zarumieniłam się, podniecał mnie, pięknie zarysowane mięśnie, zachichotał (czy faceci chichoczą?), wywróciłam oczami, wsunął palce w moje włosy, zaczął oddychać szybciej. Te słowa powtarzają się w książce tak często, że w pewnym momencie miałam ochotę obliczyć częstotliwość z jaką używała ich autorka. Przykro mi to mówić, ale niebezpiecznie balansowała na cienkiej granicy stylu prostego i prostackiego.
Irytowali mnie bohaterzy, ich historie - cała książka. Ale wiecie co najbardziej mnie irytowało? I to w takim stopniu, że myślałam, że rzucę tą książką przez pokój? To, że mimo, że miałam ochotę zmieszać ją z błotem i zwyzywać on najgorszych, mimo, że mi się nie podobała i byłam świadoma, że nie niesienie ze sobą nic szczególnie wartościowego to... przyjemnie mi się ją czytało. W pewien sposób zapałałam sympatią do tej grupy przyjaciół, chętnie sięgałam po tę książkę, bo czytało mi się ją bardzo lekko i swobodnie. A ja, mimo wszystko, byłam trochę ciekawa co będzie dalej. Nie potrafię tego wytłumaczyć i nawet nie będę próbować. Nie chcę też określać czy warto ją przeczytać czy nie. Bo nie potrafię.
Myślę, że może się spodobać fanom Greya. Poleciłabym ją też komuś kto poszukuje jakiejś niewymagającej książki na wakacyjne opalanko. Jeżeli jednak ktoś czyta tylko ambitną literaturę... niech omija ją szerokim łukiem.
Za możliwość przeczytania tej książki dziękuję wydawnictwu Akurat.
Za możliwość przeczytania tej książki dziękuję wydawnictwu Akurat.
Czytaliście? Macie w planach? A może opublikowaliście jej recenzję? Dajcie znać!
Jeszcze raz zapraszam na facebooka, marzy mi się, żeby było Was tam więcej! KLIK
9 komentarze
Write komentarzeDla mnie nie ma nic gorszego od wkurzających bohaterów, dlatego za książkę podziękuję
ReplyCzytałam dwie pierwsze części i naprawdę nie uważam tej serii za coś dobrego. Przeżyłam z nią duży zawód i pewnie sięgnę po ostatnią część, aby ją definitywnie zamknąć.
ReplyNie czytałam i po Twojej recenzji mój zapał trochę ostygł :)
ReplyBędę omijać szerokim łukiem te książki :P.Kuszą grubością, bo ja lubię takie klocki i przyjemnym czytaniem, ale nie chcę się wciągnąć w coś, co mnie będzie denerwować.Zwłaszcza, że nie zostawiam rozpoczętych serii, więc dla własnego spokoju pewnie bym musiała przeczytać całą trylogię :P.
ReplyAle okładki śliczne ^^
Dużo słyszałam o tej książce, ale głównie dobre rzeczy. Jednak skoro jest banalna to sobie odpuszczę.
ReplyWłaśnie, gusta są różne. Więc może akurat Tobie by się spodobała ;)
ReplyMi okładki akurat nie przypadły do gustu, wolę te oryginalne ;)
ReplyPrzede mną cała seria :)
ReplyChciałabym Cię powiadomić, że u mnie na blogu jest GIVEAWAY! Dlatego jeśli masz ochotę wygrać kupon na 120$ w sklepie Shein - WEŹ UDZIAŁ :)
Replyhttp://paradiska-life.blogspot.com/2015/06/lista-marzen-giveaway-shein.html
Dziękuję za komentarze. Każdy z nich jest dla mnie bardzo ważny i motywuje mnie do dalszej pracy. ;)